I
w końcu wróciłam do żywych :) daliśmy radę i jakoś
przetrwaliśmy trzy miesiące nie wiem tylko czy to my z Felicją czy
ona z nami :) Odkąd pojawiła się na świecie wszystko wywróciło
się do góry nogami, chociaż wydawało się mi, że jestem na to
gotowa, ale jednak nie spodziewałam się takiej rewolucji. Po tych
trzech miesiącach wyciągnęłam jeden wniosek, że najgorsze jest
zmęczenie bo wywołuje kłótnie, łzy i wszystko co najgorsze.
Mówią, że dziecko po trzech miesiącach jest spokojniejsze, że
jest zupełnie inne, ale to nie jest prawda dziecko jest może trochę
większe ale tyle samo czasu trzeba mu poświęcać. Tak to prawda ze
jak dziecko ma trzy miesiące to jest łatwiej porostu, to my rodzice
się zmieniamy przyzwyczajamy się do zmęczenia i tego że całej
nocy jeszcze długo nie prześpimy po prostu to my się oswajamy z
naszym bobasem:) Tak więc po trzech miesiącach jesteśmy w stanie
wygospodarować choćby chwilę dla siebie, bo mimo , że kocham moją
córeczkę nad życie chciałabym mieć dla siebie chociaż chwilę.
I mówienie o tym że matka powinna poświęcać każda sekundę
swojemu dziecku jest dla mnie bzdurą bo co w tym złego jeśli
naszym maleństwem zajmie tatuś, babcia bądź też bliska nam
osoba, a my w tym czasie się zrelaksujemy i chwilę odpoczniemy, bo
przecież z maleństwem spędzamy 24H i porostu ta chwila relaksu
jest dla nas zbawieniem, żeby naładować się energią. Co mnie
najbardziej w macierzyństwie rozbraja: to mój mąż który uważa,
że w pracy to on ciężej pracuję ode mnie ( praca w biurze), ale
gdy mu proponuję że ja wrócę do pracy, on natychmiast wymyśla
sto argumentów przeciw. gdy wraca z pracy to jest tak zmęczony
oczywiście i ma tyle rzeczy do zrobienia że on to tak 20 min może
Felicję pobawić ( jak nie płaczę oczywiście ) i on więcej siły
nie ma. Tak sobie myślę, że jednak kobiety są nie do zdarcia bo
ja mojej córeczce przecież nie powiem że jestem zmęczona i żeby
sama sobie pieluchę zmieniła albo się nakarmiła no ale to nic
nowego bo przecież od dawna wiadomo że kobiety są
boskieeeee!!!!!!!!!!!!